Dyskusje wokół programu Rodzina 500+ bazują wyłącznie na negatywnych emocjach. Strona rządowa instrumentalnie wykorzystuje ten program żeby pokazać ile to zrobiła dla Polaków. Przedstawia to tak, jakby realizacja tego projektu była remedium na wszelkie problemy. Co ciekawe, rząd szczyci się nagrodą, którą otrzymał od Europejskiej Konfederacji Dużych Rodzin. Stało się to nawet pierwszym punktem posiedzenia rady ministrów, oczywiście nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że politycy PiS co chwilę podkreślają suwerenność i niezależność Polski od wszelkich instytucji europejskich. Jednak jak widać – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Natomiast druga, krytycznie nastawiona do programu 500+ strona sprowadza dyskusję do niepotwierdzonych, wręcz żenujących argumentów. Co chwilę słyszę lub czytam, że program spowodował wzrost alkoholizmu, a pieniądze zamiast na naukę i rozwój dzieci przeznacza się na wakacje. I tu uwaga, co niektórzy potrafią nawet odróżnić tych, co nad morze wybrali się „za swoje” od tych, co „za 500+”. Ci drudzy podobno brudzą, hałasują i nie wydają tyle, co powinni. Dokąd zmierza ta dyskusja? Nie mam pojęcia, ale na pewno nic konstruktywnego z niej nie wyniknie. Spierajmy się na rzetelne argumenty, opierajmy się na wynikach wiarygodnych badań. Rząd po jakimś czasie działania programu powinien przedstawić jakie efekty przyniósł ten program, jakie miał przynieść (i dla złośliwych zaznaczam – nie chodzi o wygranie wyborów) i jakie przyniesie w przyszłości. Z kolei oponenci powinni udowodnić (jeśli tak uważają), że program jest zły, źle ukierunkowany, albo że budżetu na to nie stać.
Co najgorsze pojawiają się podziały, już nie na Polaków lepszego i gorszego sortu, ale na tych co biorą 500 zł i na tych, co nie muszą brać, lub się im nie należy. Pojawiają się kolejni Oni, jakby takich kategoryzacji w tak podzielonym państwie brakowało.
Nie wiem co na to budżet, czy wystarczy pieniędzy, czy wzrośnie alkoholizm, czy kolejne rodziny pojadą na wakacje i będą przeszkadzać innym, jednak musimy sobie uświadomić, że mamy „Polskę 500+” i najprawdopodobniej nikt nie odważy się tego zmienić. Musimy z tym żyć, korzystać, cieszyć się, smucić i dyskutować, ale opierając się na rzeczowych argumentach, a nie emocjach i insynuacjach.
Na koniec taka osobista uwaga, właśnie wracam ze Szklarskiej Poręby, jednego z najczęściej odwiedzanych miejsc w polskich górach. Po co o tym wspominam? A no dlatego, że byłem w tym samym miejscu rok temu, jeszcze w „Polsce przed 500+” i muszę niektórych zasmucić – w tym roku szlaki nie są jakoś bardziej zabrudzone, nie ma większego hałasu, nie spotkałem też źle zachowujących się rodziców z dziećmi. Może wszystkie „rodziny 500+” pojechały nad morze?